Rozpoczął się weekend. Obudziłem się wcześnie rano, wziąłem zimny prysznic na pobudkę i zasiadłem do komputera. Miałem do końca skończyć projekt loga Royiaru i zaprojektować wyjazdowy strój. Trochę mi to zajmie, ale czego się nie robi dla koszykówki. W sumie logo było proste do zrobienia, początkowo zaznaczałem lassem w GIMPie, a potem kolorowałem. Aby nie wyglądało to brzydko, narysowałem głowę smoka jeszcze raz, pokolorowałem i nałożyłem kolejną warstwę. Tak powstało trzy-kolorowe logo Królewskich. Przyszedł czas na strój wyjazdowy. To było trochę trudniejsze. Poleciałem w podskokach do kuchni, wziąłem butelkę coli ze sobą i znów zasiadłem przed monitorem. Włączyłem pocztę e-mail i czekałem na wiadomość od Aidego, który miał mi przesłać projekt stroju domowego. Czekałem jeszcze jakieś piętnaście minut, aż w końcu wiadomość przyszła. Strój nie był taki skomplikowany. Wystarczy pokolorować strój wyjazdowy na odwrócone kolory i będzie spoko...
Po dwunastu minutach skończyłem projekt i wydrukowałem trzy obrazki. Jeden z logo i dwa ze strojami.
Ubrałem się i wyszedłem na boisko parę domów dalej od mojego. Czekał tam na mnie Dorian z pustą teczką na projekty.
- Yo! - krzyknął.
- Yo! - odpowiedziałem. - Mam wszystkie obrazki. Uda Ci się je dostarczyć na odpowiedni adres.
- Tak, tak... Kazami mieszka trzy kilometry od nas, to nie jest daleko i w sumie szybciej mógłbym sam je zanieść. Dzięki, ja spadam, widzimy się jutro na boisku?
- Spoko, mogę przyjść. - powiedziałem. Odwróciłem się i popędziłem do domu. Zauważyłem, że ktoś próbowal się do mnie dobijać na skype. To była Mei z informacją, że dostała się do drużyny. TMK postanowiło przymknąć na to oko, musiała pokazać organizatorom turnieju, na co ją stać, najwidoczniej jej się udało. Wyłączyłem kompa i postanowiłem pójść spać bo wstałem o siódmej.
Wstałem trzy godziny później. Pan Kazami z pewnością wysłał projekty do jakiejś firmy by zaprojektowała parę stroi. Było parę minut po piętnastej, nie wiem jak to się stało, że tak długo spałem, ale kij... Oleję cały dzień i pójdę. Spać.
PONIEWAŻ ODCINECZEK BYŁ BARDZO KRÓTKI A JA NIE MAM POMYSŁU NA DALSZE ROZWINIĘCIE ODCINKA NAPISZĘ TO:
W następnym odcinku
Dorian ukradł gofrownice pani od fizyki, oddał ją potrzebującym
Luke podprowadził fajkę dyrektorowi... postanowił sam zajarać szluga
Fetora z La Maviuty przeniosła się do Tokio, widać po niej ślady, poprowadzi kolejny zespół koszykarski
A to wszytsko w następnym odcinku
UWAGA! Przedstawione na górze informacje nie są prawdziwe i niezgodne z fabułą. Powstały jedynie dla humoru!
Bajda, bajda, bajda, pośród morskich fal...
Kto wypił swoje mojito
KTO sie potknął o koryto...
Parasol parasol no i por favor
La Maviuta to seniooorrr!